Zum Inhalt springen

Kostenlose Lieferung ab 250 PLN

Wagen
Rękodzieło ze ścinków Oh!Zuza

Rękodzieło ze ścinków Oh!Zuza

Lato! Jedziemy do Jaworzna na spotkanie z Magdą. Jadą z nami pudełka pełne ścinków pozostałych po odszyciu wiosennej kolekcji Oh!Zuzy. Dlaczego? Zaraz się dowiecie :)

Jak to się wszystko zaczęło?

Zaczęło się tak, że poznałam mojego męża, który zabrał mnie w malownicze Pieniny. Okazało się, że stamtąd właśnie pochodzi i tam mieszka nadal jego babcia, którą od pierwszego zobaczenia zaadoptowałam całym sercem i teraz mówię o niej "moja babcia". To właśnie ona pokazała mi krosno i zaraziła pasją do rękodzieła. Babcia od zawsze robi na krosnach dywaniki, prócz tego wyszywa flisakom hafty na kamizelkach. Tak mnie to zainspirowało, że postanowiłam sama spróbować - zaczęłam od dziergania, dużo później odważyłam się na utkanie czegokolwiek. Dziś mam już własne krosno! Kiedy je kupiłam przypomniałam sobie o Zuzie (naszej Zuzi z Oh!Zuza), pomyślałam, że ona będzie mieć mnóstwo skrawków i może spróbuję z tego coś stworzyć. Do babci zawsze woziliśmy ubrania, które miały już dziury albo niespieralne plamy. Babcia ścinała je na fragmenty materiałów i robiła z tego dywaniki.

Rękodzieło ze ścinków Oh!Zuza - zdjęcie 1

Magda śmieje się i mówi, że na początku, znajomości mąż nie chciał zaprosić jej do domu.

Bał się, co pomyśli, kiedy zobaczy, że wszędzie ma babcine dzieła. Rzeczywiście, wspomina, były wszechobecne: na kanapie, na podłodze w łazience, w kuchni. Faktycznie, na początku pomyślałam: no tak, pstrokacizna. My teraz tacy industrialni przecież jesteśmy - mówi nadal się śmiejąc. 

Skończyło się tak, że poznałam babcię, zobaczyłam ile w tych dywanikach jest jej serca i przepadłam. Wzięliśmy ślub, a dywaniki, teraz już w naszym wspólnym domu, mamy wszędzie. Pomalowaliśmy wnętrza na biało i szaro, pasują idealnie.

Rękodzieło ze ścinków Oh!Zuza - zdjęcie 2

A jak jest teraz? Jak to się dzieje, że z lamówek i ścinków odszytych kolekcji Oh!Zuzy powstają małe, pełne serca dzieła sztuki?

Ostatnio dostałam zamówienie na dywanik w różu. Zadzwoniłam do Zuzi z pytaniem, czy znajdzie coś w tym kolorze, a że akurat wiosenna kolekcja bielizny nocnej była w dużej mierze właśnie w różu, świetnie trafiłam. I tak to wygląda. Zuza wysyła mi zdjęcia, a ja zwykle biorę… wszystko - znów ze śmiechem mówi Magda. Jak czegoś nie wykorzystam do zamówionego dywanika, używam lamówek do ćwiczeń. Teraz uczę się kształtów. Poza tym ciągle doskonalę technikę, bo na krośnie pracy na każdym materiale trzeba się nauczyć. Materiały z Oh!Zuza są mięciutkie i bardzo elastyczne, inaczej się zachowują niż na przykład materiał ze zwykłego T-shirtu, bawełna się nie rozciąga, a wiskoza nieco tak.

Rękodzieło ze ścinków Oh!Zuza - zdjęcie 3

Co się dzieje z dywanikami, które robisz w ramach ćwiczeń? 

O na nie też mam chętnych! Te udane ćwiczenia w ramach prezentu idą do mojej mamy, mojej babci i przyjaciół. Oni się cieszą i ja też, bo lubię użyteczne prezenty. Wiem, że te dywaniki są super miłe i miękkie. Do tego przeżyją lata. Moja teściowa ma od babci, dywaniki, które mają ponad pięćdziesiąt lat i nadal wyglądają świetnie, choć cały czas są w użyciu. Można je prać w pralce. Polecam program do tkanin delikatnych. Mój mąż przetestował pranie w 90 stopniach i niestety tego jednak dywanik dobrze nie przeżył. A wiecie, że po takich eksperymentach zniszczony dywanik można wyrzucić nawet na kompostownik. Musi minąć parę dobrych lat, ale te, z waszych materiałów się rozłożą. Można je też po prostu spalić.

Rękodzieło ze ścinków Oh!Zuza - zdjęcie 5

Ile zajmuje Ci utknie jednego dywanika?

No w trybie matki dwóch maluchów, znów uśmiechając się uroczo mówi Magda, to w okolicach dwóch tygodni.

Za co lubisz tkanie?

Jej, za wszystko! Wiesz, jaki to ma aspekt relaksacyjny. Ja się usiądzie przy krośnie, to jest jak medytacja. Wchodzisz w rytm i to odpręża. No i za satysfakcję. Jak się coś zrobi własnymi rękami, to jest taka radość ogromna. Poza tym to jest też bardzo twórcze. Nawet jak mi coś nie wyjdzie, to mam do tego taki sentyment, że nie wyrzucam tylko znajduję temu jakieś mało eksponowane miejsce. Ostatnio mi taki "krzywoląg" wyszedł i teraz siedzi ten dywanik w łazience.

Czy używasz ścinków do czegoś poza dywanikami?

Tak, zaczęłam robić zakładki, torby, choć przez, a właściwie dzięki, babci dla dywaników mam największe serce. 
Robię też warsztaty tkackie, ostanie miałam w przedszkolu. Dzieciaki bardzo lubią rękodzieło. Moja sześcioletnia córka na swoje malutkie krosno, potrafi tkać, a mój czteroletni syn - prząść. Poza tym maluchy wymyślają niestworzone zastosowania do pociętych materiałów: od tworzenia pajęczyn w całym domu po wiązanie samych siebie, a najbardziej uwielbiają pruć :) Mam też ogromną satysfakcję, bo moje dzieci wiedzą czym jest materiał, znają znaczenie słów: krosno, tkanie, wątek, osnowa. Pielęgnowanie tradycji   w dobie, w której dostępne jest wszystko, ale jak zabraknie prądu, będzie tragedia, jest bardzo ważne. Poza tym tkaninie i przędzenie od zawsze łączyło ludzi. Przy dużym krośnie trzeba działać wspólnie. 
Kobiety kiedyś chodziły po kądzieli - stąd przecież wzięło się wyrażenie "po kądzieli", bo kądziel to pęk włókien, przygotowany do przędzenia. To kobiety, z kądzielą za pasem, szły prząść do koleżanek, stąd też wyrażenie oznacza pokrewieństwo w linii żeńskiej.


Mówiła: Magda Wolak
Polecamy serdecznie udać się pod wskazany adres: 
https://www.instagram.com/woolak_handmade/

Spisali i zrobili zdjęcia:
Marta i Mateusz

Materiałów do tkania dostarczyła i będzie dostarczać Oh!Zuza

Miejsce:
Tarka Jaworzno